Skip to content

Zmiana szkoły vol.2

Kiedy nasza szkoła udostępniła nam zestawy zadań i pytań do egzaminów uważaliśmy, że to krok w dobrą stronę i że to poprawi naszą sytuację. Zwykle nauczyciel przygotowujący swojego ucznia do egzaminu czy konkursu ma nie tylko dokładne wytyczne, ale tez testy archiwalne do ćwiczeń. Rodzice w naszej szkole w końcu dostali podobną możliwość – odtąd wiadomo było dokładnie, do czego mają się przygotować uczniowie.

Córka była już w 7 klasie i miała przed sobą kilkanaście egzaminów. Po egzaminie z jęz.polskiego powiedziała, że nie zrobiła wszystkich zadań, mimo że wszystkie były jej znane z banku zadań. Z egzaminu dostała jednak piątkę, a nauczyciel powiedział, że te zadania nie mają wielkiego znaczenia, bo były uczniom znane. Ku naszemu zaskoczeniu okazało się, że dla tego konkretnego egzaminatora tylko wypracowanie się liczyło, a rozprawkę córka napisała dobrze (a jej temat też był znany wcześniej). Z kolei koleżanka córki napisała wypracowanie słabo i chociaż odpowiedziała na cały zestaw pytań, nauczyciel kazał jej przyjść w innym terminie, by napisać egzamin (a właściwie wypracowanie, bo reszta się przecież nie liczy) jeszcze raz.

Po egzaminie pisemnym z geografii córka powiedziała, że źle ją nauczyłam określania szerokości i długości geograficznej, bo zadanie z banku pytań egzaminacyjnych zrobiła źle. I że nauczyciel wytłumaczył jej, dlaczego dostała 0 punktów, ale ona nadal nie rozumie. Zdziwiona takim obrotem sprawy poszłam sama porozmawiać z egzaminatorem. Po dłuższej dyskusji nauczyciel przyznał, że to on się pomylił – nie zwrócił uwagi na minuty i potraktował je jak stopnie geograficzne.

Z fizyki natomiast córka napisała egzamin na czwórkę, ale nauczyciel postawił jej na koniec roku dwójkę. Stwierdził, że na ustnym wypadła słabo a pisemny się nie liczy, bo zadania były udostępnione uczniom.

Próbowałam rozmawiać o tym z dyrekcją, ale nie spotkałam się ze zrozumieniem. Dowiedziałam się tylko tyle, że według nich wszystko jest w porządku. Dla mnie nie było, więc mimo, że zmiana szkoły na koniec podstawówki wydawała się kiepskim pomysłem, to doszłam do wniosku, że mimo wszystko lepsze to, niż takie niespodzianki na koniec roku.

To była szkoła przyjazna edukacji domowej, dla nas okazała się nie do końca tak przyjazna, jak byśmy chcieli. Przez kilka lat doświadczyliśmy tam takiego podejścia, że ważny jest przede wszystkim nauczyciel, a nie uczeń.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.